06 GRUDNIA 2015
Z ŻUŁAWY NA ŻUŁAWY
„Cmentarz ariański” - taki napis znalazłem w okolicy Żuławki na mapie Google. Nigdy nie byłem na cmentarzu arian. W zasadzie nie wiele wiem o samych arianach. Coś tam jeszcze ze szkoły zostało w głowie o braciach polskich i tyle. Cóż, jest pretekst, by sobie przypomnieć i ten pożyteczny fakt połączyć z przyjemnym pokręceniem na rowerze.
Może na początek: Kim byli, spoczywający w okolicy Żuławki, arianie? Właściwie bracia polscy, nazywani czasem również arianami, socynianami, bądź antytrynitarzami [to ostatnie z uwagi na odrzucenie dogmatu Trójcy Świętej] stanowili wyodrębniony w latach 1562-1565 na terenie Polski najbardziej radykalny odłam Kościoła Ewangelicko-Reformowanego.
Nie będę się rozpisywał o samych braciach polskich, wspomnę tylko o ich obyczajach pogrzebowych, jako, że jadę na cmentarz, który jest opisany jako ariański.
Bracia polscy początkowo chowani byli na odrębnych cmentarzach, często założonych przy domach modlitwy [zborach]. W późniejszym okresie również na cmentarzach ewangelickich [ogólno-ewangelickich] oraz katolickich. Każdemu zmarłemu wkładano do ręki tabliczkę z cytatem z 2. listu św. Pawła do Tymoteusza: Scio cui credidi (wiem, komu uwierzyłem). Obok ciała w zakorkowanej butelce umieszczono opis żywota zmarłego.
Nie nastawiam budzika. Postanawiam, że gdy otworzę oczy, wsiądę na rower, co następuje około dziewiątej. Do Żuławki postanawiam dotrzeć minimalizując kontakt z ruchem samochodowym [na to, w przeciwieństwie do silnego i porywistego wmordewindu mam pewien wpływ]. W tym celu jadę przez osiedla/dzielnice: Ujeścisko, Zakoniczyn, Łostowice, Cztery Pory Roku i między Borkowem, a Jankowem przekraczam Obwodnicę. Z okolic osiedla Cztery Pory Roku rzucam okiem na panoramę Ujeściska.
Po lewej dwie wieże kościoła św. Ojca Pio. Po prawej zalesiona Kozacza Góra i dalej zabudowana Góra Ujeścisko z masztem telekomunikacyjnym na szczycie.
Błotnistą granicę między Gdańskiem, a Gminą Pruszcz pokonuję drewnianym pomostem.
Za mostem na Obwodnicy wjeżdżam do Jankowa. Jestem na chwilę w gminie Kolbudy.
Info dla rowerzystów: Wystarczy nie przyspieszać!
Przez Jankowo jadę do Straszyna, w którym zatrzymuję się na chwilę przy młynie z 1903 roku.
Następnie wzdłuż Raduni docieram do jednej z siedmiu elektrowni zlokalizowanych na tej rzece.
Wnikliwsze oględziny elektrowni zostawiam sobie na inną wycieczkę, dziś natomiast przejeżdżam kładką nad Radunią.
Kawałek dalej zatrzymuję się nad kanałem awarujnego zrzutu wody i rzucam okiem w kierunku elektrowni Straszyn.
Chwilę później przecinam znany mi już skądinąd [1, 2, 3] tor relacji Pruszcz Gdański - Stara Piła nieopodal dawnej stacji Goszyn.
W Goszynie zamierzam tylko przeciąć główną drogę i kierować się na południe w stronę Rekcina. Niestety droga na południe jest zamknięta terenem jakiejś firmy. W związku z tym skręcam w stronę Bielkówka i dopiero minąwszy Browar Amber, skręcam na południe. Tym sposobem przez Lisewiec, zamiast przez Rekcin i Żuławę dojeżdżam do cmentarza w Żuławce.
Widok cmentarza o tyle mnie zaskakuje, że spodziewałem się zapomnianej, zaszytej gdzieś w gąszczu roślin, zanikającej nekropolii. Tym czasem cmentarz w Żuławce jest zadbany, uporządkowany i na każdym nagrobku [imiennym, czy bezimiennym] pali się znicz.
Opuszczam to miejsce i rozpoczynam nawrót w stronę Gdańska. Jadę przez Żuławkę do Żuławy. Tu oglądam urokliwy XVII-wieczny kościółek przy rozdrożu.
Podjeżdżam jeszcze drogą wzdłuż dawnego parku do dworku, który wspominany był już w dokumentach z drugiej połowy XVII wieku, jednak w XIX wieku popadł w ruinę. Jednymi z właścicieli dworu oraz wsi byli Trębeccy - gorliwi obrońcy katolicyzmu oraz fundatorzy i odnowiciele kościołów i kaplic na tych ziemiach. We wspomnianym wyżej kościele znajduje się płyta nagrobna Michała Trębeckiego, zmarłego w 1823 roku.
Oczywiście „teren prywatny, zakaz wstępu, złe psy, jadowici właściciele”. Prawdę powiedziawszy, właścicieli nie poznałem, psów na szczęście też.
Korzystając z osłony parku zdejmuję dworek pamiątkowo.
Z Żuławy wyjeżdżam na znaną mi dobrze drogę krajową nr 222 [tzw. starogardzką], by półtora kilometra dalej zjechać z niej do Rekcina. Dopiero co opuściłem Żuławę i już mam widok na Żuławy - Krainę Wiartaków [niektórzy pewnie znielubiliby mnie za takie określenie w kontekście TYCH wiatraków].
W kierunku Rekcina spoglądałem niejednokrotnie jadąc 222-ką na działkę. Zawsze zastanawiałem się, co kryje tajemnicza kępa drzew. Otóż nic nie kryje. Był tam kiedyś dwór, ale do dziś przetrwał jedynie fragment parku przydworskiego zamieniony w plac zabaw i wybieg dla psów. W miejscu dawnych zabudowań dworskich stoi współczesny dom jednorodzinny.
Kolejnym miejscem na które spoglądam często z okna samochodu jest Arciszewo. Tu sprawy mają się zgoła inaczej. Właścicielami tutejszego majątku była pochodząca z ziemi wyszogrodzkiej szlachecka rodzina Arciszewskich, której część w nieznanym bliżej czasie i okolicznościach przeniosła się tu z tamtejszego Arciszewa. Większość członków rodu Arciszewskich była zaangażowana w ruch wyznaniowy braci polskich. Jednak ostatnim przedwojennym właścicielem majątku był mennonita - Klaus Jakub Goertz.
Tym ciekawym zbiegiem okoliczności moje wędrowanie prowadzi mnie z Żuławy na Żuławy i od arian do mennonitów. Oglądam pomnik generała artylerii wojsk holenderskich i polskich oraz poety i pisarza - Krzysztofa Arciszewskiego, mieszkającego tu przez ostatnie sześć lat życia, do 1656 roku.
Podjeżdżam też do dworu zbudowanego na fundamentach poprzedniego założenia, zniszczonego w czasie II Wojny Światowej.
W małym przydworskim parku znajduję połamaną płytę nagrobną.
Dalej to już tylko zamykający tę 40-kilometrową pętlę powrót do domu widoczną w tle powyższego zdjęcia drogą nr 222.
Do wkrótce.
WRÓĆ DO POCZĄTKU
LUB
ZAKOŃCZ WYCIECZKĘ
LUB
POCZYTAJ KOMENTARZE
LUB
ZOSTAW KOMENTARZ
↓ ↓ ↓
KATEGORIA: REGION
BORY TUCHOLSKIE / DOLINA DOLNEJ WISŁY / GDAŃSK / KASZUBY / KOCIEWIE / KOSMOS / MAZURY / POWIŚLE / SUWALSZCZYZNA / WARMIA / WYSOCZYZNA ELBLĄSKA / ZIEMIA CHEŁMIŃSKA / ZIEMIA LUBAWSKA / ŻUŁAWY
2009 -
PRZESTRZEŃ I CZAS NA KOLE PRZEMIERZA PAWEŁ BUCZKOWSKI