02 PAŹDZIERNIKA 2019
Z DESZCZU POD GRUDZIĄDZ
POMEZANIA - JESIEŃ 2019
DZIEŃ 1/3
Nareszcie. Wracam w teren. Po prawie pół roku. Wiele się wydarzyło przez ten czas. Wiele dobrego i trochę złego, jak to w życiu. Jednak nic turystycznie, nic krajoznawczo. Ale wracam. The Trip Must Go On! Pierwszy dzień mojej krótkiej podróży przez Pomezanię to więcej przeczekiwania deszczu, niż jazdy, ale i tak fajnie jest!
Startuję, chyba po raz ostatni z Ujeściska, dość późno, jak na mnie, bo około godziny 0715.
Fot. Marcin Buczkowski
Jedyny sensowny dojazd z Gdańska do Grudziądza, w którym rozpoczynam swoją kolejną przygodę, jest o godzinie ósmej z minutami. „Ding - dong! Pociąg, bla, bla, bla, będzie opóźniony o 10 minut. Opóźnienie może ulec zmianie”. Porażka!
Zadanie na maturę: „Jeżeli pociąg relacji Gdynia - Bydgoszcz nabiera 10-ciominutowego opóźnienia na odcinku z Gdyni do Gdańska, to, zakładając, że pasażer na przesiadkę w Laskowicach ma planowo 5 minut, jakie jest prawdopodobieństwo, że zdąży na pociąg odjeżdżający z Laskowic do Grudziądza”.
Nie liczcie! Zdąży! No w każdym razie tym razem zdążył. Po drodze zaczyna mocno padać. Nie ma co narzekać. Mówili, że tak będzie! Gdy mówią, że będzie padać, to pada! Gdy mówią, że nie będzie padać, to mówią! Dlaczegoooo?
Nie wiem, czy do Grudziądza dojeżdżam planowo, czy z opóźnieniem. Nie obchodzi mnie to. Leje dzeszcz. A w deszczu na pewno nie będę startował. Co innego, kiedy deszcz złapie mnie w drodze, a co innego, wyjść suchym spod dachu i w minutę przemoknąć.
Deszcz, którego koniec synoptycy zapowiadają na godzinę 1400, przeczekuję, trochę na peronie...
...trochę w poczekalni. Na ostatnie kilkanaście minut niecierpliwość wygania mnie na zadaszone schody. Przestępuję z nogi na nogę. Chcę już ruszać. Droga mnie wzywa.
Wreszcie deszcz przechodzi. Nie, nie zupełnie. Odpuszcza jednak na tyle, że decyduję się ruszyć w mżawce. Kieruję się nad Wisłę.
Mżącemu ciągle deszczowi towarzyszy silny wiatr. Wisła wzburzona. Na zdjęciu tego nie widać. Uwierzcie na słowo.
Odpuszczam zjazd na brzeg. Wjeżdżam na wzgórze zamkowe.
Tu spędzam kilka chwil, podczas których cofam się w czasie.
Opuszczam wzgórze zamkowe i ruszam na południe. Mijam Nową Wieś i kieruję się do wsi Parski. Około 16-tej deszcz ustępuje i pojawiają się pierwsze przejaśnienia zapowiadane na 14-tą.
W lesie przed wsią trafiam najpierw na Fort Parski wybudowany w 1900 roku...
...później na grzyby, których jednak nie zbieram, bo co miałbym z nimi w trasie zrobić...
...aż w końcu na tablicę informującą o cmentarzu mennonickim. Dziwne, bo za tablicą jest stroma skarpa. Gdzie więc ten cmentarz?
Schodzę ze skarpy...
...i faktycznie znajduję starą nekropolię, rozlokowaną na tarasach.
Zjeżdżam na dół. Otwierają się wspaniałe widoki na dolinę Wisły i Góry Łosiowe.
Dalej jadę wzdłuż wału wiślanego...
...a potem koroną wału...
...aż wreszcie dojeżdżam do Osy, uchodzącej do Wisły u stóp Gór Łosiowych.
Przekraczając odwieczną granicę polsko - pruską na Osie, wjeżdżam do jednej z dziesięciu pomezańskich małych ziem. Pomezania, podobnie, jak każda pruska kraina plemienna określana w kronice Piotra z Dusburga łacińskim terminem terra, czyli ziemia, dzieliła się na mniejsze jednostki terytorialne terrulae, czyli małe ziemie.
W skład małych ziem zwanych później również włościami wchodzą najmniejsze jednostki terytorialne Prus, lauksy, co dziś najtrafniej chyba można określić mianem siedlisk.
W Zakurzewie zaopatruję się w wodę u jednego z gospodarzy, bo sklepu nie uświadczysz...
...i wspinam się na masyw Gór Łosiowych. Podczas wspinaczki pokonuje mnie piach.
W najbardziej wysuniętym na południe i chyba najwyższym miejscu znajduje się punkt widokowy. Tu postanawiam spędzić noc.
Obóz zakładam w pewnym oddaleniu, żeby uniknąć wieczornych, czy porannych wizyt.
Później szybka obiadokolacja...
...przy okrzykach żurawi licznie zlatujących na wiślane łachy.
Kolory malowane na chmurach przez zachodzące słońce, starają się zrekompensować szarość tego dnia.
Dają jednocześnie nadzieję na lepszy dzień jutrzejszy.
Spomiędzy licznych jeszcze chmur błyskają raz po raz gwiazdy. Żurawie cichną. Gdzieś za Wisłą odzywa się jeszcze jakiś pies. Zasypiam z widokiem na światła Grudziądza.
Do jutra.
KATEGORIA: REGION
BORY TUCHOLSKIE / DOLINA DOLNEJ WISŁY / GDAŃSK / KASZUBY / KOCIEWIE / KOSMOS / MAZURY / POWIŚLE / SUWALSZCZYZNA / WARMIA / WYSOCZYZNA ELBLĄSKA / ZIEMIA CHEŁMIŃSKA / ZIEMIA LUBAWSKA / ŻUŁAWY
2009 -
PRZESTRZEŃ I CZAS NA KOLE PRZEMIERZA PAWEŁ BUCZKOWSKI